niedziela, 22 lipca 2012

o czym pisać?

   Śledząc kilka blogów moich znajomych zastanawiałem się ostatnio: o czym mam pisać na blogu? Tak się składa bowiem, że nie uważam, żeby w moim życiu działo się coś na tyle ciekawego, aby o tym pisać. Nie znaczy to wcale, żebym uważał, że moje życie jest nudne. Żadną miarą. Dzieje się w nim bowiem bardzo dużo. Nie uważam jednak, żeby blog był miejscem do publicznego emocjonalnego ekshibicjonizmu, czy by miał być sztucznym "przyjacielem" w postaci czytelników, którzy będą śledzić w napięciu, co tam się dzieje w moim życiu. Po co więc założyłem bloga? No cóż... miałem nadzieję na to, że będzie on dla mnie okazją do podzielenia się przemyśleniami na różne tematy, miejscem wymiany myśli z czytelnikami, którzy podważą to, co ja napisałem, albo twórczo uzupełnią. Niestety tak się nie stało. Dlatego też ostatnio nic nie publikowałem, bo nie widziałem w tym większego celu, choć samo pragnienie było.
   Obejrzałem film pt. "Ostatni Samuraj", który dał mnie trochę do myślenia, tym razem na temat "wartości", tego wszystkiego, co jest w życiu wartościowe, co jest w życiu ważne. W życiu moim, jako jednostki, obdarzonej pewną historią, jak również w życiu całych społeczności z ich historiami. I tak, doszedłem do wniosku, że dzisiaj nie ma problemu z hierarchią wartości. Ponieważ aby mógł być z nią problem... musi ona w ogóle istnieć. Tymczasem zauważam ostatnio, że, w moim odczuciu, w przypadku większości ludzi nie można mówić o jakiejkolwiek hierarchii wartości, bo jest jedna jedyna rzecz, która się liczy: JA, znaczy się EGO. Liczy się to, by je zadowolić, zaspokoić, nakarmić i nadmuchać jak najbardziej to tylko możliwe... Tymczasem sądzę, że wartość jest czymś, co jest poza mną, a co ja jedynie jako swoje przyjmuję. Jest czymś co mnie przekracza, a w czym uczestniczę przez udział, przez powielanie tejże wartości. I tak mój honor jest ważniejszy od mojego EGO, moje słowo jest ważniejsze od mojego EGO, mój obowiązek jest ważniejszy od mojego EGO, moja wiara -  nie tylko w sensie religijnym - jest ważniejsza od mojego EGO. One wszystkie bowiem są mnie dane, nie wciśnięte, wdrukowane na siłę, ale dane. Dane jako dar od tych, którzy mnie poprzedzili i przekazali je uważając za coś, co jest wartościowe, dla czego warto żyć i dla czego warto życie poświęcić.
   Nie chcę tutaj powiedzieć, że jestem jakiś lepszy niż ludzie, którzy mnie otaczają. Że wszyscy wkoło to banda bezmózgich idiotów - choć takie myśli niekiedy się mnie nasuwają. Odczuwam jednak pewien żal, że tak niewielu jest dziś ludzi, których tak na prawdę warto, nie tyle podziwiać we wszystkim, co robią, ale autentycznie naśladować, w ich postawie wobec wszystkiego, co czynią (nieprzypadkowy dobór słów). W ich poszanowaniu do prawdy, do dobra, do piękna, do honoru, do obowiązku, do męstwa i do odwagi... Wiem, że ja takim człowiekiem na pewno nie jestem. Ale z całego serca pragnę takim człowiekiem być... I wierzę, że kiedyś, w przyszłości... do tego dorosnę.