czwartek, 20 marca 2014

Smutno mi... właśnie tak...

To tak na bieżąco, choć nigdy wcześniej tego nie robiłem. Mianowicie trochę prywaty.
Przychodzą w życiu każdego z nas takie dni, że mamy dosyć. Niby wszystko jest OK, nic wielkiego się nie stało. Standardowe problemy, standardowe zmartwienia. Dzień jak co dzień na drodze życia. Ale jednak… I dopada to człowieka nawet, kiedy jest szczęśliwy, kiedy na co dzień się spełnia, realizuje swoje marzenia, nieustannie zmierza do przodu i się rozwija.
Smutek, zmęczenie materiału, apatia… po prostu masz człowieku ochotę to wszystko rzucić, strzelić sobie w łeb i mieć święty spokój…xD. Ale dobrze wiesz, że nie tędy droga, że tak się nie robi, że to rozwiązanie nie ma sensu. Bo jeżeli zowiesz się człowiekiem, to jest to pewne zobowiązanie do tego, by się nie poddawać byle podmuchowi wiatru, byle trudności, czy temu, że jesteś zmęczony. Wiesz, że po prostu musisz zacisnąć zęby i dalej przeć do przodu.
Ale i szczęka też czasem zaboli od tego zaciskania. Co wtedy? Przecież żyć trzeba. Przecież żyć chcesz. Bo przecież te wszystkie problemy i trudności, choć chwilowo Cię przytłaczają, są częścią Twojego życia, częścią Ciebie i Twojego szczęścia. Coś więc zrobić trzeba.
Z pomocą przychodzi święty Tomasz z Akwinu. Żeby wprowadzić w temat, uznajmy, że cały ten niekorzystny stan naszej świadomości nazwać by trzeba smutkiem. Tutaj rozumianym jako ogólne doświadczenie pewnego zmęczenie psychicznego, niekiedy połączonego i z fizycznym, nagromadzenie się pewnych negatywnych emocji.
Wikipedia podaje nam następującą definicję smutku. Jest to „negatywny stan emocjonalny, charakteryzujący się poczuciem krzywdy, cierpienia i furii. Objawia się on przez tymczasowe przygnębienie oraz mniejszą energię. Smutek jest uważany za przeciwieństwo szczęścia. Bywa utożsamiany z żalem, nędzą i melancholią”.
Co w sytuacji doświadczenia smutku radzi więc nam Akwinata? Oto co proponuje:
1.       Sprawić sobie przyjemność (dowolną, godziwą, np. posłuchać dobrej muzyki, napić się czegoś, co bardzo lubię.
2.       Łzy. Wypłakać się.
      „Każda przykrość, którą człowiek niejako zamyka w sobie, bardziej go boli, gdyż wzmaga uwagę na jej przedmiot. Natomiast gdy wylewa się na zewnątrz, wówczas uwaga niejako rozprasza się ku rzeczom zewnętrznym i dzięki temu wewnętrzny ból zmniejsza się. Dlatego też ludzie pogrążenie w smutku okazują go na zewnątrz przez płacz czy jęki lub też przy pomocy słów, które również łagodzą smutek. (…)”
3.       Rozmowa z przyjacielem.
4.       Kontemplacja prawdy (Słowo Boże, systemy teologiczne doktorów Kościoła, adoracja i inne). „Nie ma nic przyjemniejszego od kontemplowania prawdy”. Prawda wyzwala, pozwala inaczej spojrzeć na rzeczywistość, odrywa nas od przesadnej troski o samych siebie.
5.       Gorąca kąpiel i sen.
      „Smutek z natury swej sprzeciwia się żywotnym czynnościom ciała. Dlatego wszystko to, co przywraca ciału normalny stan w stosunku do tych żywotnych czynności, wypędza smutek, względnie łagodzi go, także przez to, że tego rodzaju lekarstwa przywracają naturze należny jej stan, wywołując przyjemność. Skoro więc wszelka przyjemność łagodzi smutek, stąd wniosek, że także te środki łagodzą go”.

Nie ma więc co się zbytnio smucić, ino smutek przezwyciężyć i dalej brać się do roboty…

wtorek, 18 marca 2014

Prawo i Lewo

Żyjąc, od rewolucji francuskiej, w  czasach kontestacji autorytetu, a co za tym idzie, również absolutu, zwłaszcza w kwestiach moralnych, ludzie współcześni mają pewną trudność z przyjmowaniem czegokolwiek odgórnie. Jest to, tak sądzę, związane z wszechobecną demokracją. Oczywiście sama w sobie nie jest ona zła, ale też nie do wszystkiego się nadaje.
Są bowiem pewne idee w ludzkim życiu, których nie można drogą demokratycznych wyborów po prostu sobie określić. Jak choćby prawa logiki, czy matematyki etc. To, że 2+2 jest równe 4 nie zależy od tego, czy komuś się to podoba, czy nie.
Teraz zaś coś, co wielu może zaboleć. Ta sama niezależność wobec demokracji dotyczyć będzie takich idei jak: Prawda (rozróżnić od własnego zdania), Piękno (rozróżnić od własnego gustu) i … Dobro (rozróżnić od tego, co dla mnie przyjemne). Czy nam się więc to podoba, czy nie; Czy większość zadecyduje tak, czy inaczej… Dobro jest Dobrem, a Zło jest Złem. I… dotyczy to również kwestii etycznych, a nie tylko ontologicznych.
Tutaj wracamy do kwestii autorytetu. Wszelka Etyka wymaga dla siebie istnienia jakiegokolwiek odnośnika w postaci bytu Absolutnego… czyli Autorytetu. Autorytetu, w którego władzy leży określić, co jest dobrem, co zaś złem.  Nie może to leżeć w gestii większości, bo ona nigdy nie będzie absolutna, nie będzie posiadać pełni poznania rzeczywistości. Ten fakt wypływa z tej oczywistości, że człowiek sam w sobie jest ograniczony.
Takie więc idee jak Dobro i Piękno, wraz ze wszystkim innym co abstrakcyjne, co transcendentne wobec człowieka, jak Logika, Matematyka, Prawa Fizyki etc. jak Prawda mają być odkrywane, a nie określane. Prawdę poznajemy, a nie tworzymy.
I, tak. Jest to trudne. Bo kto powiedział, że będzie łatwo? Ale po to Bóg dał nam rozum, byśmy do tego, co nas przekracza, nieustannie dążyli. Wszczepił w nas głód poznania, głód Prawdy, Dobra i Piękna. My jedynie w naszej pysze, niczym budowniczy wierzy Babel, miast odkryć to, co jest nam dane, chcemy budować wszystko własnymi rękoma, własnym rozumem.

poniedziałek, 17 marca 2014

Szukanie wiatru w polu...

                Samo przysłowie jest nacechowane raczej negatywnie. Kryje się jednak w jego głębi pewna mądrość, pewien pozytyw. Żeby go odkryć, trzeba się dosyć mocno zagłębić i nagimnastykować. Zacznijmy więc…
                Szukanie wpisane jest w nasze życie. Ludzka natura nieustannie wzywa nas do szukania. Wewnątrz i na zewnątrz nas. Owe wewnętrzne szukanie jest walką o swoje szczęście, nieustannym poznawaniem siebie, odkrywaniem, niczym archeolog, swojego prawdziwego ja. To wszystko jest bardzo ulotne, właśnie niczym wiatr. I tutaj przechodzimy dalej.
                Pole. Słowo to można na różny sposób interpretować. Ja osobiście rozumiałbym je jako wyjście w świat, wyruszenie w podróż, opuszczenie swojej strefy komfortu. Pole, droga, szlak. To jest miejsce dla nas naturalne. Można by powiedzieć, nasze naturalne środowisko, rzeczywistość, w której zdobywamy szansę odkrycia samych siebie poprzez konfrontację z otaczającym nas światem.
                I tak naprawdę wiatr to jest to, czego szukamy, czego nam potrzeba. Bo jesteśmy niczym okręt, który dla swoich żagli, aby płynąć, koniecznie potrzebuje tego wyjątkowego wiatru, wiatru szczęścia, spełnienia, konfrontacji… rozwoju.
                Tak. Szukanie wiatru w polu jest tym, czym powinniśmy się zajmować, do czego jesteśmy stworzeni. Niekiedy kieruje nas ten wiatr do walki z wiatrakami, gdzie mierzymy się, niczym Don Kichote, ze smokami naszego życia. Niekiedy dzięki temu wiatrowi rzucamy się z motyką na słońce, zmierzając tam, gdzie nikt wcześniej nie dotarł, ku przygodzie, nieodkrytym lądom.

                Może to wyglądać jak szaleństwo i coś, co nas przerasta. Ale czy właśnie nie do szaleństwa i wielkich rzeczy zostaliśmy stworzeni? Czyż każdy geniusz nie był po trochu szaleńcem rzucającym wyzwanie całemu światu?