Zaczynając
od rzeczy banalnych. Jak się myśli to się czasem coś wymyśli. A jak się chodzi
to się czasem gdzieś dojdzie. Niby to oczywiste. Jest to jednak też brzemienne
w skutkach. Bo jak się chodzi to można pobłądzić. Tak samo jest i z myśleniem.
Dlatego
właśnie, tak sądzę, wielu ludzi boi się myśleć i tak samo boi się chodzić,
ruszać się z miejsca. Bowiem panicznie, boi się błądzić. Tak bardzo
przyzwyczajamy się do miejsca i stanu umysłu, bez względu jak mocno byłyby one
dla nas destruktywne, że nie mamy odwagi nic zmienić. Tutaj okazuje się
niesłychanie prawdziwym, stwierdzenie: „I would rather die then think”.
I tym
sposobem umieramy z każdą chwilą, z każdym oddechem, trwając jedynie w
bezmyślnej egzystencji, nie rozwijając się ani trochę, stojąc w miejscu i
gnijąc niczym nieruchoma woda w jeziorze meandrycznym. Niegdyś może, w
dzieciństwie, w latach młodości, twórczy, dynamiczni, pełni ruchu, głodu i
odwagi poznawania, jak rzeka, co drąży skały, taka, do której dwa razy się nie
wchodzi, z każdą chwilą inni.
Dziś
jednak jest to jedynie odległe i ciche echo przeszłości, co już daleko za nami.
Dawno minął złoty wiek odkrywania i zdobywania świata. Pod wpływem ludzi,
równie zgnuśniałych jak my dzisiaj, utraciliśmy to, co w życiu najważniejsze…
prawdziwe życie.
Nadto,
teraz nastał czas na nas, by tym kwasem, co w nas się namnożył przez lata
stagnacji, zatruwać młode pokolenia. Bo przecież nie można żyć inaczej. Nie
można być szczęśliwym. Szczęście bowiem leży daleko poza naszym zasięgiem… Daleko
za horyzontem…
A ja,
za szaleńcem, kapitanem Sparrowem, co kapitanem pozostał bez statku, zawołam do
was: „Now! Bring me the Horizon”.
po prostu chce się kliknąć - lubię to :)
OdpowiedzUsuń