W nowym
gg na dole, pod listą znajomych pojawiają się nagłówki artykułów. Jeden z nich bardzo
mnie zaintrygował: Warszawa to najbardziej bezbożne miasto [http://www.gadu-gadu.pl/warszawa-to-najbardziej-bezbozne-miasto?utm_source=gg&utm_medium=main].
Po jego przeczytaniu doszedłem do pewnego wniosku. Mianowicie, że coś się
dzisiaj ludziom poprzewracało w głowie [Ot nowość. Czyż nie?]. W tekście
pojawiły się następujące słowa: Dla nich [młodych ludzi – przyp. Tłum.]
najważniejsze są praca, dzieci i polityka. Religia w ich hierarchii ważności
zajmuje naprawdę odległe miejsce”. Co za głupota. Jestem człowiekiem wierzącym i
praktykującym, a mógłbym powiedzieć, że religia w ogóle nie znajduje się w
mojej hierarchii ważności. Przynajmniej nie religia w tym znaczeniu, w jakim
użył jej autor. Mam bowiem wrażenie, że dziś do „religii” podchodzi się tylko
jak do zespołu obrzędów, które sam nie wiem czemu mają służyć. Jest to trochę
taki Stary testament, gdzie wraz z biegiem czasu wiele rzeczy sformalizowało
się zupełnie tracąc ducha.
Czym więc
jest moja religia? To coś więcej niż czynności kultyczne – suche i bezsensowne –
dla których trzeba znaleźć czas w niedzielę. Powiedziałbym, że religia jest moją
hierarchią wartości. Tak w ogóle to nie podoba mi się określenie „religia”, bo
to wypycha wiarę niejako poza człowieka i zrównuję ją z pracą, rekreacją i
innymi aktywnościami. Wydaje mi się, że dzisiaj panuje dziwna tendencja do
odrywania tego, co czyni człowiek od samego człowieka. Jakby jego akty,
najpopularniejsze są chyba seksualne, mogły być dokonywane przez człowieka w
oderwaniu od niego samego. Dziwny światopogląd, który wszystko spłyca.
Tymczasem zaś wiara, jest czymś więcej niż światopoglądem. Określiłbym wiarę
jako całościowe sposób patrzenia człowieka na siebie i na świat wokół,
wchodzenia w niego, z nim się komunikowania. I w takim układzie to wiara
[nieszczęsna religia] tworzy system wartości i porządkuje miejsce dla pracy,
dzieci i polityki, wszystkim nadając odpowiedni sens i znaczenie. Pośród nich
znajduje miejsce dla wszystkiego co ludzkie układając całość w zdrowy sposób,
wprowadzając ład. Wtedy i czynności kultyczne znajdują swoje miejsce. Łatwo
jest też wtedy ustosunkować się do rzeczywistości, bo mam pewien pomocny,
niesamowicie sensowny i zdrowy, sposób widzenia tego co nas otacza, a nie tylko
bezmyślnego i bezrefleksyjnego patrzenia.
ot i trudno się nie zgodzić... a ! notka odpowiedniej długości! :)
OdpowiedzUsuń