Praca
nie jest celem samym w sobie. Gdyby tak było, życie nasze byłoby istnym
więzieniem, czy obozem pracy. Miast tego, ma ona pewien cel, czemuś konkretnemu
służy. Tymczasem człowiek zaczął wykorzystywać, zupełnie bezmyślnie, rzeczy
niezgodnie z ich przeznaczeniem, stając się tym samym ich niewolnikiem. I tak
wpadł w zamknięte kolo pracy, zarobku i zaspokojenia, zupełnie wyrzucając z
kręgu zainteresowań i celów swoje autentyczne, wewnętrzne szczęście.
Człowiek
zapomniał, że czasem trzeba się zatrzymać, zorientować, określić cel, wytyczyć
drogę, nie jedynie pędzić. Zastanowić się nad sobą, swoimi najgłębszymi
pragnieniami, a nie tylko chwilowymi zachciankami i pożądaniami. Temu miał
służyć szabat. Dziś, dla nas, katolików, a przynajmniej dla mnie, tę funkcję
przejęła i pogłębiła niedziela. W rzeczywistości wiary dochodzi więc tutaj jeszcze
jeden, punkt orientacyjny. Bardzo istotny moim zdaniem, bo to On wyznacza
kierunki i strony świata, również wewnętrznego. I sądzę, że warto, przy
wytyczaniu dróg, szlaków i wyznaczeniu celów, móc odnieść się do czegoś bardzo
konkretnego i pewnego, do swoistej wewnętrznej, duchowej gwiazdy polarnej.
Dlatego ja spieszę się powoli. ;)
OdpowiedzUsuń