czwartek, 16 kwietnia 2015

Bitwa na śmierć i życie

   Pozostając w konwencji wielkanocnej... Owa Wielka Noc, czy w ogóle całe Triduum Paschalne, jest czasem triumfu życia nad śmiercią, zwycięstwa miłości nad egoizmem. I na tym "pojedynku" chciałbym skupić naszą uwagę. We wszystkim odwołam się do poprzedniego wpisu.
   Każdy z nas jest egoistą. W różnych kwestiach, w różnych sytuacjach, bardziej lub mniej, ale każdego z nas trawi on od środka i zatruwa nasze życie.
   Swoje źródło bierze on w owym "prawdziwym" imieniu, w naszych zranieniach. Bojąc się kolejnych ciosów zamykamy się na drugiego człowieka w twierdzy naszych lęków, chowamy pod przygotowanymi maskami. Dajemy się zaszczuć, tak krótko mówiąc.
   Często sprawia, ów egoizm, że tak mocno fiksujemy się na lęku i owej "zaropiałej ranie" naszej psychiki, że nie jesteśmy w stanie zobaczyć rzeczy takimi, jakim są. Bo przecież wszystko jest zagrożeniem, wszystko może ponownie nas zranić. Panicznie bojąc się śmierci zaczynamy innych okradać z życia.
   I tutaj owe dwie bitwy się nakładają. Życie-śmierć, egoizm-miłość. Chrystus pokazuje nam jak tę, w istocie jedną, bitwę wygrać. "Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa" [Łk9,24].
   Tylko wtedy, gdy pomimo zranień, gotowi jesteśmy kochać, odrzucać egoizm, być gotowym oddać życie, tak naprawdę je zyskujemy. Bo pokonać swój egoizm, który każe nam kurczowo trzymać się "życia", musimy to życie oddać, być gotowym ponieść śmierć. Jak to zrobić? Myślę, że potrzeba uwierzyć w zmartwychwstanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz