wtorek, 15 grudnia 2015

Sens życia według...

   Od dłuższego czasu zastanawiam się, jaki jest sens życia. Dobrze wiem, że odpowiedzi na to nie znajdę uniwersalnej. Ostatecznie, każdy musi znaleźć swoją. Ja do mojej, chyba powoli dochodzę.
   Świadomość mam tego, że sama odpowiedź pewnie nie raz jeszcze po drodze się zmieni. Bo przecież jestem człowiekiem... szukam, odkrywam, rozwijam się. Do tego wiem, że moja odpowiedź, ta teraźniejsza i przyszła, choć starałem się, by była jak najbardziej racjonalna, obarczona zawsze będzie moją osobą. Przez to rozumiem, że świat widzę jako ja, przez pryzmat siebie. I przez pryzmat moich doświadczeń go obserwuję, oceniam i o nim wnioskuję. Nie ucieknę w tej i wielu innych kwestiach, od "błędu" subiektywizmu.
   Można odnosić się do wiary, można do skrajnego ateizmu...w ogóle punktów odniesienia może być bardzo wiele. Ja starałem się, o ile tylko mogłem, ująć wszystkie możliwe, znaleźć wspólny mianownik, ostateczną odpowiedź na poziomie "42".

   Życie. Samo w sobie. Życie samo w sobie jest sensem. Można w tym miejscu pokusić się o stwierdzenie, że wolna wola, taka absolutnie wolna, w zasadzie nie istnieje, bo jest ona niczym innym, jak tylko reakcją na otaczającą nas rzeczywistość, w której zatopieni jesteśmy bez naszej decyzji. Nasz punkt widzenia, w kosmicznym sensie, nie jest zależny od nas, więc i nasza wola, dostosowywać się będzie do warunków, w jakich się znaleźliśmy. Czy można więc tu mówić o wolności?
   Tutaj trzeba poczynić rozróżnienie między wolnością, a wyborem. To drugie posiadamy. Ale czy mamy wolność? Wolność wyboru opcji, spośród których chcemy decydować? Wolność nasza zawsze będzie ograniczona, przez niezliczone czynniki, od materialnych, przez psychiczne, aż po kosmiczne. W jakimś sensie istniejemy tylko i wyłącznie w ramach naszego ja, naszego rozumu, naszej świadomości. Tam, możemy walczyć o wolność. Ale tylko tam. Im bardziej uciekamy od siebie tym bardziej ową wolność tracimy.
   Życie więc będzie niczym innym jak dążeniem do absolutnej wewnętrznej wolności. Jaką drogą? Każdy wybierze sam. Ja osobiście odkrywam chrześcijaństwo jako taką właśnie pewną ścieżkę. Nieco je poznałem i mogę pokusić się o stwierdzenie, że wiem, o czym mówię.
   Życie, samo w sobie. Owa droga do wnętrza. A wszystko, co wokół nas, temu właśnie wewnętrznemu dążeniu ma służyć.

          „droga”                                                                                  15.12.15 AD



          Nadeszła chwila w moim życiu
          By plecak swój na plecy wziąć
          I ruszyć w świat zupełnie nowy,
          Biorąc ze sobą tylko to, co najważniejsze.

          Może nie jest tego wiele,
          To jest dość, by plecak był pełen.
          Wszystkiego, bez czego w drodze
          Obejść się nie będę mógł.

          Czy będę sam?…  Najpewniej tak.
          Ale nie ważne to jest,
          Bo zawsze tak było.

          Czas zbierać się…
          Czas pakować sprzęt

          I wyruszyć już…

2 komentarze: