poniedziałek, 16 stycznia 2012

Magistrialnie pomimo wszystko...

   Ponieważ właśnie skończyłem pierwszy rozdział mojej pracy magisterskiej postanowiłem podzielić się kilkoma związanymi z tym myślami. Ów pierwszy rozdział, jak cała zresztą praca, dotyka treści dzisiaj dosyć...drażliwych. Ogólnie piszę o reformie w Kościele (Ecclesia semper reformanda w pismach Yves'a Congar'a [http://www.slownik-online.pl/kopalinski/D9737DF658310771412565BD00143080.php - przyp. tłum]). Pierwszy rozdział zaś traktuje w ogólności o tymże Kościele Katolickim, więc wraz z ojcem Congarem OP pochylam się w nim nad takimi zagadnieniami jak obraz Kościoła, jego świętość i grzeszność. Wszystko po to, by pokazać miejsce dokonywania się tejże reformy, jej sens i znaczenie.
   Zmierzając do sedna sprawy... W książce, na której zasadniczo opiera się moja praca, która też byłą dla tejże pracy inspiracją, jest cytowany pewien teolog. Padają tam znamienne słowa: "Wszędzie, gdzie tylko człowiek działa jako człowiek we wszystkim, co robią chrześcijanie, nawet ci najlepsi, we wszystkim, co robią zwierzchnicy Kościoła, nawet najwyżsi, ludzka słabość i ludzka złośliwość, i ludzkie ślady ludzkich grzechów nieuchronnie i często dają znać o sobie. Nawet święci umkną całkowicie tym nędzom dopiero w chwili swej pełnej dojrzałości duchowej, gdy będą umierać; powinniśmy wierzyć, że łaska chroni przed nimi pasterzy Kościoła tym bardziej, im bardziej doniosłe są spełniane przez nich akty, ale ich nie usuwa: gdyż usuwałaby wówczas człowieka[red. autora]. Będą więc działać, nawet wówczas, oczywiście oprócz prawdziwych win, wpływy egoistycznych wizji i światowych kalkulacji w najbardziej apostolskich zamiarach, będą istnieć nieuświadomione przesądy i niewiedza, próżność, która czyni nierozumnym, drażliwość, która powoduje skryte urazy, dumny upór, który podaje się za respekt dla pełnionej funkcji, będzie niezdolność do posiadania i zachowania naprawdę prawej intencji, w prawdziwie pokornym wyrzeczeniu się siebie itp." [E. Mersch, La théologie du Corps mystique, Paris-Bruxelles 1944, t. 1, s.368.].
   Słowa te powinny być zacytowane w kontekście słów Konstytucji Duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudim et Spes Drugiego Soboru Watykańskiego, z rozdziału IV, punkcie 43. Mianowicie: Jakkolwiek Kościół pozostał dzięki mocy Ducha Świętego wierną Oblubienicą swego Pana i nigdy nie przestał być znakiem zbawienia w świecie, wie on jednak dobrze, że wśród jego członków, czy to duchownych, czy świeckich, nie brakowało w ciągu wielu wieków takich, którzy byli niewierni Duchowi Bożemu. […] Cokolwiek o tych brakach sądzi historia, powinniśmy być ich świadomi i dzielnie je usuwać.
   Prawdą bowiem jest, że, pod pewnymi względami, które naświetlam w mojej skromnej pracy, Kościół jest niedoskonały. Jest w nim wiele zła, niedoskonałości, ciasnoty itp. "Otóż tym ludziom, którzy sprawują najświętszą władzę, może brakować informacji lub inteligencji. Mogą oni marnować okazje, alienować się ze społeczności, powodować niepowetowane straty swą ciasnotą i brakiem zrozumienia" [Yves Congar, Prawdziwa i fałszywa reforma w Kościele, Znak, Kraków 2001, s.133]. To również dotyczy świeckich członków Kościoła... wszystkich. Niemniej sam w swojej istocie, w swojej misji, Kościół jest święty i w to wierzę całym sobą. Jest jednocześnie święty i grzeszny. Chrystus powołując go do istnienia miał tego świadomość. Wiedział, że będzie chwilami źle, a chwilami jeszcze gorzej. Niemniej nadal nie umniejsza to świętości Kościoła i jego misji w świecie. Czasami, co bardzo boli, jest ona realizowana bardzo nieudolnie. Ale to tylko dlatego, że została powierzona człowiekowi. Ojciec Mersch wyżej cytowany nawiązuje do tego. Bóg wiedział co robi powołując człowieka do współuczestnictwa w dziele zbawienia. Wiedział co robi powołując Kościół do istnienia. Tym samym bowiem wezwał nas do jeszcze większej i bardziej heroicznej miłości. Bo wezwał nas, niedoskonałych do kochania tego co niedoskonałe. Czyż nie na tym właśnie polega prawdziwa miłość, by nawzajem wybaczać sobie swoje niedoskonałości? Czyż nie jest to miłość, której każdy z nas pragnie. Takiej może niedoskonałej, kulawej i szczerbatej... ale szczerej... ludzkiej. Bóg wiedział, że jedyna droga człowieka do nieba [nie aniołków i chmurek, ale pewnego sposobu bytowania, w pełni, w szczęściu, w prawdzie...w wieczności] wiedzie właśnie przez miłość człowieka. Właśnie po to między innymi jest Kościół, żeby nam to uświadamiać i o tym przypominać i do tego wzywać. Mniej lub bardziej udolnie, ale do bólu. Jest to wezwanie do heroizmu, bo jak tu kochać tego, kto Tobą wzgardził, kto Cię skrzywdził, zranił, porzucił...zgwałcił, okaleczył...zabił. Ale czyż nie na tym polega miłość, a "Wszyscy chcą kochać" [http://www.youtube.com/watch?v=YzrPTYtAono&ob=av3e]. Gdyby bóg odebrał nam, to co w nas słabe, gdyby siłą z nas to wrzucił, "usuwałaby wówczas człowieka". A tak, możemy się starać, możemy walczyć...o miłość, o szczęście. Możemy tę naszą niedoskonałą miłość przyprawiać najwspanialszą przyprawą na świecie... naszym wspólnym wysiłkiem [http://www.youtube.com/watch?v=nwAYpLVyeFU]. I choć po dniu przychodzi noc, to taki człowiek, który kocha śpi w noc spokojnie i rano budzi się do nowego życia... codziennie na nowo... codziennie jeszcze bardziej...pomimo wszystko... bo wie, po co żyje, bo żyje ze świadomością [http://www.youtube.com/watch?v=QDmt_t6umoY&feature=share], z odwagą podejmując wszelkie przeciwności jakie stają na jego drodze [http://www.youtube.com/watch?v=0jVTMRR8Sho]... pomimo wszystko... pomimo wszystko...

8 komentarzy:

  1. Dobry wpis, bardzo dobry. Podoba mi się pomysł wklejania linków, pokazują więcej niż tysiąc słów.

    Jedyne co mi się nie podoba jest to, że brak spójności. A przynajmniej ja jej nie widzę. Piszesz o kościele o tym, że nie jest idealny ponieważ jest on tak silny jak jego najsłabsze ogniwo. Jednak zaraz potem przeskakujesz do człowieka i do jego powołania. Do miłości. Przez miłość my stajemy się lepsi, świat staje się lepszy - takie niebo na ziemi.

    A co z kościołem ? Popełniał, popełnia i będzie popełniać błędy. Wydaje mi się, że to co uczynił, to co czynią jego najsłabsze ogniwa nie usprawiedliwi samo przyznanie się do winy. Nie usprawiedliwi i nie zmieni tego wiara, nadzieja i miłość. Żebyśmy się zrozumieli. Ja nie atakuję i nie potępiam kościoła - założenie jest słuszne, Jezus wiedział co robił. Bardziej oskarżam kościół o to co robi i jak się ładnie z tego usprawiedliwia, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie jest to trochę niespójne... bo cała spójność zasadza się na kilku łączących zdaniach. Druga część postu jest przesłaniem Kościoła, w nieco innej formie. To właśnie głosi Kościół, do tego wzywa. Do takiej miłości. Może ktoś powiedzieć, że może i tak, ale jest całe mnóstwo zupełnie innych rzeczy, zupełnie niepotrzebnych. One są potrzebne, wszystkie. Czasem źle wykorzystane, ale potrzebne w swojej istocie. Tylko trzeba zrozumieć głębię przesłania Kościoła, głębię przesłania Chrystusa, aby zrozumieć całość nauczania i postaci Kościoła. W razie wątpliwości proszę pisać, a w miarę możliwości wszystko rozjaśnię i wytłumaczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu...?! temat mi się wydaje spójny; na pewno wielkim sukcesem jest tylko raz użyte grzybowe słowo "zasadniczo", nie ma co ukrywać - w tak długim, pewnie bardziej ze zmęczenia skróconym aniżeli z braku wody w temacie-rzece, wpisie...
    Wyraźnie natomiast zarysowuje się charakter i styl oratorski Arcypasterza naszych ziem...

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwszy krok najtrudniejszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe w takim razie życzę wytrwałości w pisaniu. U mnie z tym różnie bywa ale wciągu 3/4 dni powinnam już wszystko skończyć. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo chciałam przeczytać całą Twoją wypowiedź ale od tej czcionki oczy mnie bolą i wiersze mi się mieszają... więc poległam
    a co do tematu... osobiście czuję wielką dumę, kiedy stojąc w kościele mówię "wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół" a wiecie dlaczego? Bo robię to świadomie

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech więc będzie... Ponieważ bloga założyłem, by móc dzielić się swoimi przemyśleniami, a nie dla siebie tylko, postanowiłem zmienić czcionkę [już trzy osoby poruszyły temat czcionki], by była bardziej czytelna dla wszystkich. Jeżeli i ta okaże się nieodpowiednia to proszę o dalsze podpowiedzi...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dla mnie czcionka czytelna. Co do spójności tekstu - rozumiem, że to są Twoje myśli, a myśli często są niespójne ;) Życzę wytrwałości w blogowaniu, bo początki bywają trudne. Ale przemyślenia ciekawe, więc będę tu zaglądać... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń